Wraz z mężem byliśmy zobaczyć jak funkcjonuje pasieka.
Wszystko było ok ale jak usłyszałam bzyczenie zwątpiłam.
Dostałam ubiór pszczelarza i z przerażeniem w oczach ruszyłam do przodu.
Muszę przyznać, że pracujące pszczółki na plastrze
robią niesamowite wrażenie.
Właściciel pasieki Pan Marian Krzyżostaniak
niczym dobry duch stoi obok mnie czówając nad moim bezpieczeństwam
z niewymuszonym uśmiechem - w przeciwieństwie do mnie :)