wtorek, 22 czerwca 2010

Pszczółki


Wraz z mężem byliśmy zobaczyć jak funkcjonuje pasieka.
Wszystko było ok ale jak usłyszałam bzyczenie zwątpiłam.

Dostałam ubiór pszczelarza i z przerażeniem w oczach ruszyłam do przodu.

Muszę przyznać, że pracujące pszczółki na plastrze
robią niesamowite wrażenie.

Och.... warto było to zobaczyć :)
Właściciel pasieki Pan Marian Krzyżostaniak
niczym dobry duch stoi obok mnie czówając nad moim bezpieczeństwam
z niewymuszonym uśmiechem - w przeciwieństwie do mnie :)


5 komentarzy:

  1. ło jeeezu odważna byłas brrrrr :D

    OdpowiedzUsuń
  2. OOooo ja też bym miała stracha =]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zazdroszczę! :) Zawsze chciałam zobaczyć pasiekę z bliska.

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper!! Kiedyś miałam okazję popracować trochę z miodkiem i pszczółkami - niesamowite wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. odkąd pamietam, moi rodzice maja ule. Miał je już dziadek, w dobrych czasach pasieka liczyła ponad 60 uli. NIestety mam uraz do pszczól z dzieciństwa, bo jak juz mnie jakas ukąsiła, to zawsze powieka lub miedzy oczy i ślepaka ze mnie robiły na 2 dni, a dzieci sie śmiały. Paniczne brzeczenia pszczół wywołuje u mnie paniczny strach. Mama mnie raz zmusiła do pomocy i skończyło sie tak, że łzy mi ciurkiem leciały, jak stałam z dymakiem przy ulu. Dla mnie to był koszmar.Mama nie rozumiała mojego strachu... Podziwiam, Twoja odwagę. Jak się nie ma złych przeżyć, to wspaniałym uczuciem jest podziwiać pszczoły przy pracy. Mimo strachu, mam dla nich ogromny szacunek.
    Ogladałam też Twoje prace i bardzo mi sie podobają.

    OdpowiedzUsuń