Czasami wybierając się w gości do dawno nieodwiedzanych znajomych, zastanawiałam się co ze sobą zabrać... Nie wiem jak u Was, ale u mnie właśnie wybór był największym problemem. Skoro więc nie wiedziałam co zabrać w prezencie, postanowiłam drogą eliminacji odrzucić to czego nie chciałabym sama dostać...
Na całe szczęście, moje planowane spotkanie nie było za godzinę czy dwie, dzięki temu mogłam zrealizować pomysł, który wpadł mi do głowy, kiedy przekładając jakąś książkę męża, niechcący znowu "wypadłam mu" pełno jego karteczek zakładek.
Zakładka do książki, to przecież mała, ale jakże istotna rzecz, a nasi znajomi czytają, dużo czytają. Decyzja podjęta. Wybór tematyki i wzoru był już sprawą drugoplanową, liczyło się, że znalazłam rozwiązanie. Genialny plan, który pozwoli mi nie wracać do podobnych rozmyślań przez kolejnych kilka miesięcy.
z kotami w roli głównej:
i troszkę kwiatowych